| E-mail | Księga gości | Przeglądanie | Przetargi | Źrebięta 2016 | Ogiery 2016 | Mistrzostwa Europy 2015 | Aukcja 2015 | Aukcja Jesienna 2015 |
W dniach 14-16 marca 2003 roku odbył się VII Walny Zjazdu PZHKA. Wśród pokazów kończących zjazd w Janowie Podlaskim, jako pierwszy zobaczyliśmy pokaz efektów szkolenia koni metodami naturalnymi przygotowany przez państwa Małgorzatę Maciejewską-Czarnik i Bogdana Czarnik-Maciejewskiego z Ośrodka Szkoleniowego MB Ranch w Starych Żukowicach koło Tarnowa.
Ze względu na roztopy i błotniste podłoże pokaz przygotowany przez państwa Małgorzatę Maciejewską-Czarnik i Bogdana Czarnik-Maciejewskiego z Ośrodka Szkoleniowego MB Ranch w Starych Żukowicach koło Tarnowa, odbył się w zabytkowym maneżu. Mała, jak na tego typu obiekt, hala musiała pomieścić setkę widzów oraz tor przeszkód typowych dla konkurencji western - bramkę, mostek i labirynty ścieżek ułożonych z drągów. Wydawało się, że nie pozostawiono miejsca dla koni. A jednak...
Zacznijmy od początku. Niecałe dwa miesiące przed zjazdem dyrektor Marek Trela przystał na propozycję państwa Czarnik-Maciejewskich i zdecydował się oddać do treningu w Starych Żukowicach dwa młode wałachy, które właśnie wróciły z toru wyścigowego. Trzeba powiedzieć, że nie ułatwił zadania szkoleniowcom, bo wybrał najtrudniejsze konie spośród kandydatów, spokojniejsze pozostawiając do dyspozycji juniorów z janowskiego klubu jeździeckiego. Tymi ,,niechcianymi'' okazały się czteroletni siwy Parmen i młodszy o rok gniady Czeremis.
Małgorzata Maciejewska-Czarnik na Parmenie i Bogdan Czarnik-Maciejewski na Czeremisie fot. Urszula Sawicka Oba wałachy wróciły odmienione - rozluźnione, zrównoważone, ufające jeźdźcowi, bez najmniejszego problemu wykonujące stawiane przed nimi zadania i przede wszystkim przygotowane do pracy pod siodłem w sposób, który rzadko można spotkać. Pierwszą rzeczą, która zwracała uwagę był głęboki spokój obu koni. Tłum ludzi, gwar i odgłosy z zewnątrz wcale ich nie rozpraszały. Drugą rzeczą był wygląd. Oba wierzchowce stały i poruszały się w charakterystycznej dla stylu western postawie - z głową opuszczoną ku dołowi i podstawionym zadem - powodującej wysklepienie grzbietu i w rezultacie bardziej posuwiste, wygodniejsze dla jeźdźca, chody.
pani Małgorzata i Parmen pokonują bramkę fot. Urszula Sawicka Na początek zobaczyliśmy elementy konkurencji trail takie, jak przejazd przez bramkę, przejazd przez mostek, ciągi (chody boczne) nad drągami czy cofanie w korytarzu (ułożonym z drągów). Przygotowanie konia do tej konkurencji polega nie tylko na ujeżdżeniu (nauczeniu prawidłowych reakcji na pomoce), ale przede wszystkim na zdobyciu jego zaufania.
pan Bogdan i Czeremis na mostku fot. Lidia Pawłowska Przejazd stępem przez mostek z zatrzymaniem na środku w wykonaniu obu koni, wyglądał na dziecinnie łatwe zadanie - z takim spokojem je wykonywały. Jednak nie takie to proste. Mostek wygląda obco, wydaje dziwne odgłosy, a poza tym, czemu by nie przejść obok, skoro jest tyle miejsca :) Aby wykonać takie zadanie, koń musi ufać jeźdźcowi i uznawać go za lidera.
Parmen bez ogłowia - pani Małgorzata zakłada kantar sznurkowy fot. Lidia Pawłowska W szkoleniu metodami naturalnymi ważnym elementem jest użycie kantara sznurkowego i lin różnej długości. Dają one bardzo dobre efekty w pracy z końmi płochliwymi, pozwalając im się rozluźnić, a jednocześnie pozostawiając człowiekowi pełną kontrolę nad ruchami konia bez użycia siły fizycznej. Również pod siodłem koń może pracować w kantarze sznurkowym, co zaprezentowała pani Małgorzata, zamieniająć tranzelkę Parmena na ,,tajemnicze'' linki. Warto podkreślić, że zmiana ogłowia odbyła się bez najmniejszych problemów czy asekuracji.
Parmen na mostku - w kantarze sznurkowym fot. Lidia Pawłowska Ale jazda na kantarze sznurkowym to nie wszystko. W następnej części zobaczyliśmy, jak Czeremis bez ogłowia, prowadzony jedynie na lince przerzuconej pod szyją pokonał tor przeszkód oraz wykonał w rytmicznym, ,,okrągłym'' galopie rundę wokół maneżu, precyzyjnie wyjeżdżając rogi i zupełnie nie deprymując się bliskością ludzi.
Czeremis bez ogłowia, prowadzony na lince przerzuconej pod szyją fot. Lidia Pawłowska Celem pokazu nie było zaprezentowanie wysokiego poziomu ujeżdżenia koni, bo po niespełna dwumiesięcznym treningu nie może być o tym mowy. Zobaczyliśmy za to, jak dwa nerwowe i spięte pod siodłem konie, zmieniły się w spokojne i zrównoważone wierzchowce, ufnie i chętnie wykonujące stawiane przed nimi zadania.
Z pewnością z czasem można osiągnąć więcej. Ten, kto będzie dalej pracował z Parmenem lub Czeremisem, może liczyć na wskazówki i wsparcie trenerów MB Ranch. W trosce o przyszłość swoich podopiecznych oraz z myślą o satysfakcji właścicieli, oddających swoje konie na szkolenia, dla każdego konia opuszczającego ośrodek przygotowują oni certyfikat, w którym dokładnie opisują zarówno umiejętności i predyspozycje zwierzęcia, jak i problemy, na które szczególnie należy zwrócić uwagę. Za przykład niech posłużą certyfikat Parmena i certyfikat Czeremisa.
Pokaz wywarł duże wrażenie na widzach, co można było ,,zmierzyć'' wielkością tłumu, jaki na zakończenie otoczył państwa Czarnik-Maciejewskich. Padało sporo pytań. Zainteresowanych naturalnymi metodami szkoleniowymi i treningiem koni zachęcamy do zapoznania się z materiałami Ośrodka MB Ranch, a także do odwiedzania polskich serwisów poświęconych jeździe w stylu western: www.wild-west-riders.of.pl oraz www.plwir.wild-west-riders.com.
Lidia Pawłowska, 02.04.2003 r.