E-mail | Księga gości | Przeglądanie | Przetargi | Źrebięta 2016 | Ogiery 2016 | Mistrzostwa Europy 2015 | Aukcja 2015 | Aukcja Jesienna 2015 |


W dniach 14-16 marca 2003 roku odbył się VII Walny Zjazdu PZHKA. Przedstawiamy wykład pani trener Małgorzaty Łojek ,,Trenig wyścigowy konia arabskiego - kryteria kwalifikacji, rola hodowcy i właściciela, relacje hodowca-trener''.  

Definicja i cel wyścigów

Wyścigi konne wydają się terminem powszechnie znanym, niemniej pozwolę sobie przypomnieć oficjalną wykładnię - są to gonitwy będące publicznymi próbami dzielności, organizowane w celu wyselekcjonowania odpowiedniego materiału zarodowego dla ulepszenia ras koni, w nomenklaturze zootechnicznej określanego postępem hodowlanym. Gonitwy przeprowadzane są na torach wyścigowych według przepisów ustawy i regulaminu, zgodnie z planem rocznym, zatwierdzonym przez Prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. Brzmi to bardzo formalnie, ale właśnie dzięki tym ściśle wyznaczonym procedurom organizowania wyścigów, możemy obiektywnie ocenić wartość użytkową koni danej rasy w danym roczniku i porównać je z innymi.

fot. Jerry Sparagowski
ogier Fawor (Probat - Fatma) 1981, hod. Michałów
Młodzieżowy Czempion Świata, Czempion Polski, zwycięzca gonitwy European Cup (1984)
fot. Jerry Sparagowski

Ideałem byłaby możliwość wypróbowania na torach wszystkich koni w roczniku i chociaż jest to trudne, głównie ze względów ekonomicznych, należy do tego dążyć. Przede wszystkim dotyczy to koni pełnej krwi angielskiej, dla których wyniki rywalizacji w gonitwach są podstawą dokonania selekcji. W hodowli koni czystej krwi arabskiej dzielność wyścigowa jest tylko jednym z parametrów, które bierze się pod uwagę przy kwalifikacji osobników do dalszego rozrodu, ale przy podejmowaniu decyzji, czy ten parametr brać pod uwagę, czy nie, warto znać jego wartość. Ogólnie mówiąc, celem wyścigów dla koni arabskich jest nie tyle wyłonienie koni najszybszych, ile sprawdzenie zdrowia, sił i odporności wszystkich osobników objętych treningiem, w tym także tych, które nigdy wyjdą do startu. Oczywiście dobry wynik na celowniku jest ważny dla właściciela konia, gdyż za nim idą pieniądze, ale zacytujmy wypowiedź zasłużonego przedwojennego propagatora wyścigów arabskich, Bogdana Ziętarskiego:

,,Zamiłowanym hodowcom więcej powinno zależeć na wypróbowaniu konia, niż na ewentualnym wygraniu prędzej większej sumy pieniędzy''.

Zalety treningu

Na pewno umiejętnie przeprowadzony trening zdrowego konia wpływa korzystnie na jego wygląd i kondycję. Rozwijają się mięśnie, wzmacniają ścięgna i stawy, ,,obsychają'' głowa i szyja, sylwetka szlachetnieje. Rośnie szybkość reakcji na bodźce, poprawia się zdolność pobierania tlenu i usuwania dwutlenku węgla, wydłuża się możliwość pracy na długu tlenowym. Bardzo często koń nieco lekceważony jako źrebak, roczniak czy dwulatek, zaczyna się podobać, a co ważne dla właścicieli i hodowców wystawiających konie w pokazach - nabiera także sił do pokazywania się efektownym ruchem przez dłuższy czas.

fot. z archiwum
ogier Emanor (Wojsław - Emanacja) 1993, hod. Michałów
Czempion USA
fot. z archiwum

Przebyta na torach zaprawa ułatwia również przygotowanie konia do coraz popularniejszych rajdów. Od lat współpracuję z hodowcami arabów, których pasją jest uczestnictwo w takich właśnie zawodach, nota bene nazywanych obecnie wyścigami długodystansowymi i mimo, że bardzo dobrze kondycyjnie przygotowują konie do pracy u siebie w domu, przysyłają mi je do treningu, gdyż twierdzą, że tego ostatecznego szlifu, swego rodzaju ,,otwarcia oddechu'', jaki ma miejsce w bezpośredniej rywalizacji, nie są im w stanie zapewnić. Wielu hodowców twierdzi również, że trenowane klacze łatwiej przebywają porody. Trzeba jednak pamiętać, że trening ujawni i utrwali nie tylko zalety konia, ale również wady, które bez treningu pozostałyby ukryte, na przykład wady kośćca, układu oddechowego i krwionośnego, słabość tkanek, złą przemianę materii, nadpobudliwość, trudny charakter itp.

Kwalifikacja koni do treningu

Obecnie nie istnieje żadna formalna procedura kwalifikacji młodych koni do treningu wyścigowego. Dawniej przydatność konia oceniał lekarz weterynarii wraz z przedstawicielem działu selekcji państwowego przedsiębiorstwa, jakim był tor służewiecki. Sprawdzano przede wszystkim wzrok, prawidłowość postawy i zakładano pewne minimum wzrostu, oscylujące dla koni arabskich około 145 cm. Sprawa dobrego widzenia jest i dzisiaj bezdyskusyjna ze względu na bezpieczeństwo koni i ludzi (dopuszczalne jest ograniczone widzenie w jednym z oczu), ale co do reszty decydującą rolę odgrywa chęć i zasobność finansowa właściciela. Oczywiście koń przeznaczony do treningu powinien być klinicznie zdrowy, regularnie odrobaczany i terminowo szczepiony przeciw tężcowi, grypie i w miarę możliwości nieżytom górnych dróg oddechowych, poza tym powinien być wybiegany i wygimnastykowany w zabawach na pastwisku z innymi końmi, najlepiej w tym samym wieku. Nawet najlepiej karmione konie chowane bez ruchu, w sposób alkierzowy nie mają czego szukać na wyścigach, ponieważ nie wytrzymają obciążeń nawet bardzo oględnie powadzonego treningu. Poprawność budowy wydawałaby się bardzo dobrym kryterium kwalifikującym, gdyby nie duża ilość przypadków dobrych wyników koni, których eksterier pozostawiał wiele do życzenia. Ocena możliwości wyścigowych konia arabskiego na podstawie jego wyglądu w wieku dwóch lat jest nie lada sztuką nawet dla wytrawnych praktyków. Ważną rolę odgrywa umiejętność dostrzeżenia możliwości kompensacji wad przez zalety. Słabość pewnych partii kośćca może być zrekompensowana silnym rozwojem określonych grup mięśni lub odpowiednią harmonią proporcji. Na przykład przy krótkiej i stromej łopatce - długa szyja i kłąb, przy wąskiej piersi - długa i dobrze ożebrowana klatka piersiowa, przy krótkim tułowiu - krótkie kończyny itp. Dodatkową trudność stanowi młody wiek konia i nie zawsze równomiernie następujący rozwój.

fot. z archiwum
ogier Wiking (Etap - Wilma) 1979, hod. Janów Podlaski
doskonały koń wyścigowy i reproduktor wszechczasów w USA
fot. z archiwum

Również analiza rodowodu bywa zawodna przy przewidywaniu kariery. Wprawdzie zawsze będziemy spodziewać się więcej od konia z linii żeńskiej, w której zdarzali się już wybitni przodkowie lub rodzeństwo i po ogierze, który sam dobrze biegał lub jeszcze lepiej jest już uznanym ojcem zwycięzców, ale mamy w historii wyścigów arabskich wiele przykładów czempionów, których pochodzenie wcale nie zapowiadało sukcesów. Przyznam się, że sama wielokrotnie myliłam się przy wstępnej ocenie możliwości moich podopiecznych, bo tak naprawdę ocenić konia można dopiero w pracy. Arbitralne opinie wyrażane wcześniej proszę traktować ostrożnie, pamiętając o powiedzeniu znakomitego koniarza, Ludwika Grabowskiego:

,,Kto utrzymuje, że zna się na koniu, ten na pewno nie ma o nim pojęcia.''

Miejsce i warunki treningu

Po podjęciu decyzji o poddaniu konia próbie dzielności należy zastanowić się gdzie go trenować. Obecnie istnieje w Polsce kilka ośrodków prywatnych, których właściciele zatrudniają trenera oraz jeźdźców i przygotowują konie do wyścigów w miejscu prowadzenia hodowli. Takie rozwiązanie wymaga dość kosztownych inwestycji i na pewno nie opłaca się komuś, kto ma jednego czy dwa konie. Większość koni trenowana jest w stajniach publicznych, którymi kierują trenerzy prowadzący samodzielną działalność gospodarczą. Wertując stare roczniki ,,Jeźdźca i Hodowcy'', natrafiłam na uwagę Stanisława Wotowskiego, którą chciałabym przytoczyć:

,,Panują u nas pewne uprzedzenia do publicznych trenerów i trzeba czasu, żeby właściciele się do nich przekonali, bo wielu z nich, chociaż w gorszych warunkach, przedkłada trzymanie koni w domu''.

Jak widać trzeba naprawdę dużo czasu skoro i dzisiaj, po siedemdziesięciu latach wspomniane uprzedzenia, poparte często brakiem możliwości finansowych, skłaniają niektórych hodowców do mniej lub bardziej dramatycznych prób treningu amatorskiego, co dość rzadko kończy się sukcesem, a przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę mało który właściciel, nawet jeśli ma odpowiednie przygotowanie merytoryczne, może zapewnić swojemu koniowi systematyczną pracę pod siodłem, na określonym dystansie, w grupie koni i bez względu na warunki atmosferyczne. Namawiam do korzystania z usług profesjonalnych stajni, które gwarantują odpowiednie miejsce utrzymania i treningu, etatową obsługę, dostępność dżokejów, podkuwaczy i lekarzy weterynarii ze specjalizacją w hipiatrii.

fot. z archiwum
ogier Piechur (Banat - Pierzeja) 1979, hod. Janów Podlaski
zwycięzca Derby (1983), Nagrody Janowa (1983) i Porównawczej (1982)
fot. z archiwum

Pozostaje trudne pytanie, jak wybrać stajnię i trenera. Aktualną listą licencjonowanych trenerów dysponuje Polski Klub Wyścigów Konnych. Dość obiektywną oceną stajni jest miejsce trenera w rankingu publikowanym co roku w ,,Wiadomościach Wyścigowych'', oficjalnym biuletynie PKWK, ale nie zawsze odległe miejsce w klasyfikacji świadczy o złej pracy, czasami jest wynikiem początkowych trudności z budowaniem swojej kariery, czasem świadomego ograniczania ilości koni w stajni, a czasem po prostu brakiem zdolności menedżerskich. Umiejętność pozyskiwania właścicieli i koni jest dzisiaj nie mniej ważna niż sam trening, bo to ,,koń trenera wywyższy i koń poniży'', jak pouczali starzy służewieccy fachmani, a właściciel pozwoli się utrzymać. Z moich doświadczeń wynika, że większość właścicieli trafia do określonych trenerów po prostu z polecenia osób, które z usług danego trenera już korzystały i były zadowolone. Nie spotkałam się też z wyborem stajni w oparciu tylko o warunki finansowe, gdyż przeważnie nie różnią się one od siebie w sposób znaczący. Obecnie miesięczna stawka za utrzymanie konia w treningu na Służewcu oscyluje koło tysiąca złotych. Za powyższą kwotę można spodziewać się prawidłowej opieki i pielęgnacji, żywienia, treningu, a czasami również standardowego kucia. Na ogół dodatkowo trzeba zapłacić za profilaktykę weterynaryjną i leczenie konia oraz za specjalistyczne odżywki. Oczywiście warunki można negocjować, ale zbytnie odchylenie w dół nakazuje pewną rezerwę, gdyż jakość usługi może być również niższa. Najlepiej podpisać z trenerem umowę zawierającą oprócz warunków płatności szczegółowe ustalenia dotyczące wycofania konia z treningu z powodu braku zdrowia, sprzedaży itp.

fot. Marian Gadzalski
klacz Sasanka (Almifar - Santa) 1968, hod.Janów Podlaski
trójkoronowana zwyciężczyni Oaks, Derby i Porównawczej (1972)
fot. Marian Gadzalski

Bez względu na umowę z trenerem należy liczyć się z regulaminowymi opłatami za zgłoszenie konia i barw co roku do PKWK (aktualnie po 100 złotych), każdorazowo za zapis (1,5% pierwszego miejsca), doprowadzenie konia do gonitwy (w ubiegłym roku - 25 złotych) i dosiad jeźdźca w gonitwie (przed rokiem - 45 złotych), wycofanie konia z gonitwy (w ubiegłym roku - od 0,5% do 3% pierwszego miejsca, w zależności od powodu) i jednorazowym kosztem uszycia kurtki dla dżokeja (około 150 złotych). Właściciel konia otrzymuje od organizatora premię startową, pokrywającą koszt dosiadu dżokeja i doprowadzenia konia do wyścigu oraz premię transportową w wypadku dowożenia konia na gonitwę spoza Służewca. Z nagrody, którą wygrywa koń, właściciel otrzymuje 85%, dżokej 5%, a trener z załogą stajni 10%. W szczególnych wypadkach można tego podziału dokonać inaczej, na przykład zwiększając udział stajni za zmniejszenie odpłatności za utrzymanie.

Czasami dobrym rozwiązaniem jest wydzierżawienie konia przez hodowcę osobie, która będzie przez ustalony okres utrzymywać konia w stajni wyścigowej w zamian za ustaloną wartość nagród, ale znalezienie takiego dzierżawcy jest coraz trudniejsze, gdyż niełatwo zawrzeć umowę, której realizacja satysfakcjonowałaby obie strony przez dłuższy czas.

Po szczęśliwym wyborze trenera i ustaleniu warunków płatności, należy jeszcze ustalić termin przywozu konia. Tradycyjnie jest to jesień poprzedzająca rok, w którym koń ma biegać. Niektórzy właściciele próbują odwlec ten moment do wiosny, ale oszczędność w tym wypadku może być złudna, ponieważ ,,surowy'' koń potrzebuje minimum 6 miesięcy nieprzerwanej pracy zanim może wystartować w gonitwie. Łatwo policzyć, ile sezonu, zaczynającego się dla trzylatków w maju, traci koń zaczynający trening w marcu. Czasami właściciel podejmuje się wstępnego przygotowania konia. Jest to sprawa do ustalenia z trenerem, ale trzeba pamiętać, że jeżeli trener ma ograniczoną liczbę boksów, to raczej wybierze konia, który od początku roku będzie na ten boks zarabiać.

Trening i menadżowanie

Pracę z młodym koniem od przybycia do stajni wyścigowej do pierwszego startu można podzielić na kilka etapów:

Istnieją pewne niezmienne zasady treningu sportowego takie, jak systematyczność, powtarzalność, stopniowe zwiększanie obciążeń, które są niezależne od uprawianej dyscypliny. Większość trenerów koni wyścigowych, drogą praktyki, wykształciła charakterystyczne dla siebie metody realizacji tych zasad, ale nie ma tu konkretnych i pewnych reguł. Wielu właścicieli koni, przychodząc na tor, obserwuje próbne galopy i utwierdza się w przekonaniu, że cały ten trening to ,,zawracanie głowy'', bo wszystkie konie galopują, jak ironizował jeden z moich kolegów po fachu, ,,raz w koło i do wrony''. Sztuka trenowania polega przede wszystkim na wyrobieniu sobie szczególnej wrażliwości na trudne do sprecyzowania i nieuchwytne dla laika oznaki reakcji na zadaną pracę i umiejętności wyciągania wniosków z tych spostrzeżeń. Tak naprawdę, niewielu trenerów potrafi dokładnie wytłumaczyć, dlaczego tak, a nie inaczej traktują danego konia, co nie ma żadnego wpływu na ich skuteczność. Drobna zmiana w zachowaniu, stanie ścięgien czy apetycie konia skłania czasem trenera do zmiany z dnia na dzień całego misternie ułożonego planu pracy i startów, co budzi zastrzeżenia właściciela.

fot. Stuart Vesty
ogier Batyskaf (Pamir - Bajeczka) 1990, hod. Janów Podlaski
zwycięzca Derby i Porównawczej (1994), Czempion Polski
fot. Stuart Vesty

Każdy właściciel marzy o uczestnictwie w najważniejszych, najsilniej obsadzonych i najwyżej dotowanych gonitwach. Bardzo często ambicje właściciela znacznie przewyższają możliwości konia. Trener ,,sprowadzając właściciela na ziemię'', naraża się na podejrzenie, że nie wierzy w konia i w związku z tym gorzej go traktuje. Od lat próbuję walczyć z przesądem, że wiara trenera w konia ma znaczenie w jego karierze, ale muszę przyznać - bezskutecznie. Jeśli trener odpowiedzialnie i bez nadmiernej rutyny podchodzi do swojej pracy, to dostrzeże postępy w rozwoju konia, w którego nie wierzył i odpowiednio je wykorzysta. Natomiast jego wiara nie pomoże koniowi, który nie ma zdolności do biegania. Trzeba zawsze pamiętać, że najlepszy trener nie uczyni konia wytrzymałym ani szybkim, jeżeli koń tych cech nie odziedziczył po przodkach, a jedynie w sposób optymalny pozwoli się tym właściwościom ujawnić. Wrodzoną wydolność konia można poprawić treningiem maksymalnie o kilkanaście procent. Koń wybitny pokaże swoją wartość w każdym treningu. Dopiero w grupie koni o zbliżonych możliwościach nabierają znaczenia czynniki zewnętrzne takie, jak kunszt trenera, specjalne żywienie, talent jeźdźca, taktyka w gonitwie, plan startów itp.

Praktycznie cel, do którego dążymy trenując konia w danym roku, zależy od jego wieku i założeń właściciela co do jego przyszłości. W zasadzie w pierwszym roku treningu powinno się stosować metody sprzyjające rozwojowi młodego organizmu, bez forsowania go dużymi obciążeniami. Dopiero w drugim roku startów odbywają się najważniejsze i najwyżej dotowane gonitwy, których wygranie świadczy o talencie do ścigania się. Ideałem byłoby, gdyby wszystkie konie mogły uczestniczyć w dwóch sezonach startów, ale wiadomo, że ze względów ekonomicznych część koni, których właściciele nie spodziewają się dużych sukcesów, a przynajmniej zwrotu poniesionych kosztów, zostaje wycofana z toru w wieku trzech lat. W związku z tym konkurencja w grupie koni 4-letnich i starszych jest już nieco mocniejsza, zostają konie co najmniej średnie i zwykle ekonomicznie pożyteczne.

fot. Lidia Pawłowska
ogier Druid (Wojsław - Dalida) 1993, hod. Michałów
zwycięzca Derby (1997), Porównawczej (1996, 1997) i Nagrody Europy (1997, 1998)
fot. Lidia Pawłowska

Trzylatki biegają wyłącznie w systemie grupowym, zaczynając od drugiej grupy. Nie wdając się w szczegóły oznacza to, że konie, które nie wygrały gonitwy biegają tylko z końmi, które też nie wygrały. Te, które wygrały jedną gonitwę spotykają się ze sobą w pierwszej grupie, a po jej wygraniu mierzą się znowu z takimi, które już też zwyciężyły dwa razy. System ten jest dość korzystny, szczególnie dla przeciętnych koni, gdyż pozwala, bez przyspieszania na siłę gotowości do startu, prawie każdemu koniowi pozytywnie zaistnieć na torze. Nawet koń, który w maju nie bardzo nadąża za konkurentami, w listopadzie ma szansę spotkać się z samymi takimi, jak on i zwyciężyć, oczywiście pod warunkiem, że jego właściciel okaże się odpowiednio cierpliwy. Należy jednak uczciwie powiedzieć, że zdrowy, trenujący bez przerw i regularnie biegający trzylatek, który dopiero w listopadzie zajmie pierwsze płatne miejsca w gonitwie, z reguły ma nikłą szansę na zarobienie pieniędzy w następnym roku, szczególnie w pierwszej połowie sezonu. Wyjątkami mogą być konie zapasione, leniwe, potrzebujące dużo czasu, żeby osiągnąć odpowiednią kondycję i zrozumieć czego się od nich oczekuje.

Wiele emocji budzi czasem zbyt długi okres oczekiwania na pierwszy start wychowanka. No cóż, zdarzają się konie bez zdrowia i talentu do biegania. Mimo przerw w treningu spowodowanych leczeniem kolejnych kontuzji z przeciążenia niesprawnego układu ruchu, trener podejmuje ciągłe próby doprowadzenia konia do startu w gonitwie i trudno mu podjąć decyzję o ich zaniechaniu. Wynika to raczej z chęci udowodnienia, że wiele miesięcy starań nie poszło na marne, a nie, jak sądzą czasem zawiedzeni właściciele, z upodobania trenerów do wyzysku właścicieli. W takiej sytuacji dobrze jest wyznaczyć sztywną datę, która zakończy te próby definitywnie.

fot. Wojciech Dudzicki
ogier Gafal (Pamir - Gratka) 1998, hod. J. Głowacki
zwycięzca Derby (2002)
fot. Wojciech Dudzicki

Załóżmy jednak, że kariera konia toczy się w miarę pomyślnie i właściciel chce zostawić konia do biegania na następny sezon. Koń nie może być w szczytowej formie od maja do listopada. Dla przeciętnego konia grupowego nie ma większego znaczenia, kiedy wypadnie szczyt jego formy, ponieważ w planie gonitw zawsze znajdzie się dla niego odpowiedni wyścig. Inaczej wygląda sytuacja koni dobrych, aspirujących do biegania w pozagrupowych gonitwach imiennych, które w danym sezonie odbywają się tylko raz. W przypadku takich koni sztuką jest osiągnięcie szczytu formy na gonitwę zaplanowaną dla danego konia jako priorytetową. Jak już jednak mówiłam wcześniej, w trakcie trwania sezonu, po kilku startach konia, może się okazać, że najlepszym, co może zrobić trener, jest zmiana planu i trzeba się z tym pogodzić. Naleganie na trenera do menadżowania koniem wbrew jego przekonaniom czasami bywa skuteczne, gdyż trener nie chce stracić właściciela, ale zwykle jest bardzo szkodliwe dla kariery konia. Bywają konie pobudliwe, ekspansywne, skłonne do bicia rekordów w czasie treningu, o których mówi się, że trenują je własne nerwy. Takie konie łatwo dochodzą do formy, często nawet wygrywają pierwsze swoje gonitwy w sezonie, ale tak je to wyczerpuje, że wymagają długiego wypoczynku. Tymczasem właściciel zabiega o szybki ponowny start, bo chciałby przeżyć znowu euforię zwycięstwa, a poza tym później wyjeżdża na wczasy. Jeśli dopnie swego, srodze się zawodzi. Gdy sytuacja się powtórzy, zdenerwowany zmienia jeźdźca, potem trenera, a na końcu zniechęcony odchodzi z wyścigów. Opisany powyżej schemat jest oczywiście trochę przesadzony i uproszczony, ale odzwierciedla kłopoty, z jakimi borykają się trenerzy.

Kończąc, pozostaje mi jedynie zaapelować o obdarzenie zaufaniem trenerów, których wybierzecie Państwo do szkolenia swoich wychowanków i życzyć wielu sukcesów w rywalizacji na torach wyścigowych.

mgr inż. Małgorzata Łojek

Autorka od dwudziestu lat trenuje konie wyścigowe na Służewcu. Z wykształcenia jest magistrem inżynierem zootechnikiem, absolwentką SGGW. Przed ukończeniem studiów pracowała jako szeregowy pracownik w stajni wyścigowej, a przed otrzymaniem stajni - jako aspirant trenerski. Dosiadała też koni w gonitwach, uzyskując tytuł starszego ucznia. Od początku swojej pracy zajmowała się zarówno końmi pełnej krwi angielskiej, jak i czystej krwi arabskiej, z których najbardziej znane to derbista Traf, którego imieniem nazwała swoją stajnię, a także: Młodzieżowy Czempion Świata - Fawor, Czempion Europy - Emigrant, Czempion Stanów Zjednoczonych - Emanor, syn Fawora - Oset, zdobywca Błekitnej Wstęgi - Ostragon, Młodzieżowy Czempion Polski - Gaspar, czy Międzynarodowa Czempionka Skandynawii - Olita. Obecnie ma pod opieką 60 koni, z czego około 40% stanowią konie arabskie.

Powrót na początek strony
Zapoznaj się z polityką prywatności witryny